Wielkie świadectwo na temat Błękitnego Generała zostawił ówczesny Prymas Polski, nazywany Prymasem Tysiąclecia, Błogosławiony Stefan Wyszyński. Chodzi o list z datą 3 czerwca 1960 r., napisany przez Ojca Wyszyńskiego, dzień przed odejściem Generała Hallera do wieczności. W tym liście, Jasnogórski Prymas przekazał słowa wdzięczności dla Dowódcy Błękitnej Armii Polskiej. Dzisiaj można odczytać wspomnianą wiadomość przez pryzmat wiary, jakby pochodziła od Bożej Opatrzności, która obrazuje Józefa Hallera jako pokornego, prostego człowieka, jednakże podkreśla jego poświęcenie i służbę dla Boga i Ojczyzny:
„Pan Generał dowiódł całym życiem swoim, że umie wiele cierpieć. Ta szkoła cierpienia wydaję dziś owoce… Zapewniam Pana Generała o mojej czci głębokiej dla Jego osoby i wielkich zasług dla Narodu.”
Bardzo ważny okazał się list nominacyjny na Naczelnego Wodza Wojsk Polskich z dnia 4 października 1918 roku, który podpisał Maurycy Zamoyski, zapewne w imieniu Narodu Polskiego, taki historyczny dokument umożliwia zrozumienie wyjątkowej osobowości Józefa Hallera:
„Panie Generale, Komitet Narodowy Polski w porozumieniu z rządami państw Sprzymierzonych mianuje Cię Naczelnym Wodzem wszystkich wojsk polskich walczących o niepodległość i zjednoczenie całej Ojczyzny przeciwko monarchiom zaborczym utrzymującym przemocą swego oręża zagrabione dzielnice polskie. Ten odpowiedzialny obowiązek Komitet Narodowy powierza Ci, Panie Generale, nie tylko z własnego zaufania do Twego patriotyzmu, dla energii i talentu wojskowego, których złożyłeś dowody, ale również w myśl pełnomocnictw udzielonych Ci przez szereg organizacji w kraju, nie wyłączając tych, które jeszcze nie stoją w bezpośredniej łączności z Komitetem Narodowym, który jest przekonany, że w ten sposób stwarza jedną więcej gwarancję, że Armia Polska, gdzie zwierzchne dowództwo obejmujesz, wolna będzie od wszelkich wpływów stronniczych.”
Dokonanie zjednoczenia oddziałów polskich powierzono Błękitnemu Generałowi. Od tamtej pory, w zasadzie do czasów dzisiejszych, nie pojawiła się w Polsce taka jednomyślność opinii społecznej przy wyborze kandydata, jaka zaistniała w chwili, gdy Józef Haller został obwołany przez Polski Komitet Narodowy - Wodzem Naczelnym Wojsk Polskich. Potwierdził to wtedy Roman Dmowski, polityk, działacz niepodległościowy, ponieważ powiedział:
"Haller spadł nam jak z nieba".
Odpowiedź, którą przedstawił Generał Haller, Dowódca Błękitnej Armii Polskiej, pismo przekazane do Polskiego Komitetu Narodowego, tak wyrażona zgoda, zachęcała wszystkich do działania w obronie wolności:
„Przyjmuję tą najwyższą władzę wojskową, gdyż wiem, że Naród tego ode mnie żąda, a przyjąłem ją nie dla zaszczytu, ale dla dalszej wiernej służby Ojczyźnie i Narodowi Polskiemu, któremu złożę przysięgę wobec wojsk i sztandarów polskich na zachodnim froncie. Dziękując za tak wielkie zaufanie wyrażone mi, przy tej sposobności zapewniam, że jak dotąd nie będę miał innych celów na oku jak tylko dobro Ojczyzny. Chcę pracować tylko i jedynie dla dobra Polski całej, której wolność, zjednoczenie, własne wybrzeże morskie i niepodległość muszą wywalczyć i zapewnić wojska polskie.”
Całą tę sytuację wyczuł intuicją artystyczną Ignacy Paderewski, światowej sławy pianista, polski działacz niepodległościowy, napisał znaczące słowa w telegramie do Błękitnego Generała, jak ważne to zadanie dla Polski, wspólna i słuszna sprawa:
„Jedyny Wodzu Polski, któremu Opatrzność pozwoliła, w odstępie kilku zaledwie miesięcy, walczyć z chwałą nieporównaną z trzema zaborcami w obronie naszej Ojczyzny. Ty wieść będziesz naszych drogich ochotników ku chwale zwycięstw nieśmiertelnych. W przedsięwzięciu ogromnym, które czeka na Ciebie na Zachodzie, nie zapominając wszakże o Wschodzie, gdzie tysiące żołnierzy polskich, czeka Twojego rozkazu, aby odebrać wszystkie ziemie dawnej Rzeczypospolitej - cały Naród będzie z Tobą.”
Roman Dmowski opisał nominację Józefa Hallera na Naczelnego Wodza, nie bez przyczyny zwrócił uwagę na celowość powołania Armii Polskiej i związane z tym okoliczności historyczne, co niesie ze sobą dobre wyjaśnienie dlaczego to Generałowi Hallerowi przydzielono obowiązki dowódcy Błękitnej Armii.
„Nie można też było na tworzenie armii polskiej podczas wojny patrzeć wyłącznie jako na akt polityczny. Trzeba było myśleć o tym, żeby to było dobre wojsko, które by przyniosło chlubę imieniu polskiemu w wojnie i które byłoby zdrowym związkiem armii przyszłego państwa polskiego, żadne zaś z państw sprzymierzonych nie stało tak wysoko pod względem wojskowym jak Francja i organizacja nowego wojska, pod kierunkiem armii francuskiej, w jej szkole i w jej duchu, dawała pod tym względem najlepsze widoki. Świeżo przybyły do Paryża spod Murmańska - Haller, mający już rozpoznanie wojskowych możliwości polskich, po bitwie pod Kaniowem, znany ze swych zdolności dowódczych, człowiek prawy, którego charakter dawał nadzieję na dobrą współpracę z całym Komitetem, znany i popularny wśród Polaków, bliski kulturze francuskiej przez związki rodzinne - był idealnym kandydatem.”
Dwa dni po otrzymaniu nominacji, to jest 6 października 1918 r., w wigilię święta Matki Bożej Różańcowej, Błękitny Generał objął dowództwo nad Wojskami Polskimi. Tego samego dnia w warunkach polowych złożył przysięgę przed Bogiem i narodem. Przysięgał na cztery sztandary ofiarowane polskiemu wojsku. Dzień przysięgi nie był przypadkowy. Generał Haller był wielkim czcicielem Królowej Różańca Świętego, a jak wiadomo Różaniec od młodości, odmawiał codziennie, dobrze wiedział, że święto to zostało ustanowione na pamiątkę wielkiego Chrześcijańskiego Zwycięstwa Różańcowego pod Lepanto w 1571 r.
„Przysięgam przed Panem Bogiem Wszechmogącym w Trójcy Świętej Jedynym, na wierność Ojczyźnie mojej, Polsce Jedynej i Niepodzielnej. Przysięgam, iż gotów jestem oddać życie za świętą sprawę jej zjednoczenia i niepodległości, bronić sztandaru narodowego i honoru oręża polskiego, do ostatniej kropli krwi, dbać o dobro powierzonych mi żołnierzy, strzec karności wojsk. Przysięgam, że złożone w moje ręce Naczelne Dowództwo Wojsk Polskich wedle najlepszej wiary, sumienia i honoru wojskowego dla dobra Narodu Polskiego i wyzwolenia Ojczyzny sprawować będę. Tak mi, Panie Boże, dopomóż.”
Warto tutaj przypomnieć, że dokładnie w dniu 7 października 1918 r. w Święto Matki Bożej Różańcowej została opublikowana Deklaracja Niepodległości Polski, która informowała o utworzeniu Państwa Polskiego, był to pierwszy akt ogłaszający odzyskaną niepodległość, został oficjalnie opublikowany w „Monitorze Polskim”, czyli organie, w którym do dnia dzisiejszego drukuje się obowiązujące w Polsce akty prawne.
Założony z woli Naczelnego Wodza, Dom Oficera Polskiego w Paryżu skupił wokół siebie życie polskie i stał się ważnym miejscem wymiany myśli, kontynuowano tradycje warszawskie. Bodaj tam zaistniało Pozdrowienie Hallera: „Cześć i Chwała Bohaterom”, które w przedziwny sposób odżyło po okresie komunizmu wśród naszej młodzieży patriotycznej. W ten sposób młode pokolenie otrzymało autentyczną część dziedzictwa hallerowskiego sprzed stu lat.
Wiekopomny jest tekst rozkazu Błękitnego Generała wydany 11 kwietnia 1919 r., w przededniu wyjazdu Błękitnej Armii z Francji do Polski. Naród czekał na te słowa ponad 123 lata, a tego zaszczytu dostąpił Józef Haller, dlatego wystawił sobie pomnik trwalszy niż ze spiżu:
„Żołnierze polscy! Nastąpiła upragniona chwila wymarszu armii polskiej z ziemi włoskiej, francuskiej, amerykańskiej do Polski. Tak jak sto lat temu, wracamy dziś do Polski szczęśliwsi niż tamci. Idziemy wolni i zmartwychwstali, w odrodzenie i świt. (...) Szczęśliwi jesteście, żołnierze, bo czeka Was teraz Polska, która z radością swą i utęsknieniem przed nikim kryć się już nie musi. Szczęśliwi jesteście, bo nie na wywczasy ku niej jedziecie, lecz na bój, powstrzymać jej przeciwników. Szczęśliwi jesteście, że zaważyć Wam przyjdzie na szali losów Ojczyzny, w celu ostatecznego wywalczenia na tej ziemi - Całej, Zjednoczonej, Niepodległej Polski, z własnym wybrzeżem morskim i polskim portem gdańskim. Z dumą i uczuciem najwyższego szczęścia, na którego wyrażenie trudno znaleźć słowa, idę na waszym czele, by was poprowadzić tam, gdzie od dawna czeka was miłość Matki Ojczyzny, a dokąd prowadzi zaszczytny, choć żołniersko trudny obowiązek.”
Marszałek Józef Piłsudski napisał list powitalny do Józefa Hallera z okazji powrotu Błękitnej Armii do Polski, wspominał bitwę pod Kaniowem, która miała ogromne znaczenie polityczne i moralne dla całego narodu polskiego:
„(…) gdy zostałem internowany w Magdeburgu, z prawdziwą ulgą i wzruszeniem, które jak sądzę, podziela ze mną cała Polska, dowiedziałem się o przejściu Pańskiej Brygady przez front i zerwaniu w ten sposób pęt niewolniczych."
Józef Piłsudski podziękował także za „doprowadzenie do końca pracy nad daniem Ojczyźnie licznych szeregów”, docenił Drużyny „Sokoła", zaznaczył, że Generał Haller stworzył we Francji dobrze wyszkolone i liczne wojsko polskie, co pozwoliło Polakom powrócić do Polski, nie jako jeńcom czy niewolnikom, ale jako żołnierzom z dumnie podniesioną głową. Te słowa to dobre świadectwo:
„Jestem przekonany, że praca Pana, Panie Generale, wytrwale i uporczywie zmierzająca ku wytworzeniu dla Polski własnej siły zbrojnej, praca prowadzona nieraz w najcięższych warunkach, zostanie zawsze we wdzięcznej pamięci potomności i w sercach żołnierzy. Co do mnie sądzę, że będę wyrazicielem sądu powszechnego, gdy za tę pracę złożę serdeczne podziękowanie.”
Premier Wincenty Witos w swoim pamiętniku nawiązał do Bitwy Warszawskiej, zwanej „Cudem nad Wisłą", przez co zostawił istotne świadectwo o Błękitnym Generale, ponieważ zwrócił uwagę na jego siłę moralną w sytuacji wyraźnego kryzysu społecznego i paniki na froncie bolszewickim oraz zamieszania w strukturach władzy państwowej, gdy powstał Rząd Obrony Narodowej, który skupił się na podtrzymywaniu nieugiętej woli walki i solidarności całego narodu:
„(…) w największej mierze dzięki niezmordowanej i wprost nadludzkiej pracy, generał Józef Haller opanował panikę, ustabilizował front i natchnął nadzieją 220 tysięcy żołnierzy i całe społeczeństwo.”
Wincenty Witos podkreślał to, czego osoby publiczne na ogół nie podnosiły w swoich wypowiedziach na temat "Dowódcy Błękitnej Armii Ochotniczej w 1920 r.", mówił o Generale Hallerze jako o dowódcy frontowym:
„Niestrudzony w swej pracy, był on zawsze na podległym mu froncie, gdzie się tylko decydował jego los, nie ograniczając się do pracy sztabowej. W chwilach najcięższych stał obok żołnierza, dręczonego głodem i pościgiem, dodając mu otuchy i starając się przelać w niego gorącą wiarę w zwycięstwo, do którego się sam w wielkiej mierze przyczynił, nie reklamując tego nigdy.”
Niezwykłe świadectwo o Józefie Hallerze złożył ksiądz arcybiskup Józef Teodorowicz w kazaniu, które wygłosił w Katedrze Warszawskiej św. Jana Chrzciciela, podczas nabożeństwa dziękczynnego za oswobodzenie stolicy i kraju od najazdu bolszewickiego. Włączenie posługi Generała Hallera z dnia Cudu nad Wisłą, w dziękczynienie składane Bogu, mówi samo za siebie i jest najwyższą pochwałą czynu człowieka.
Arcybiskup Teodorowicz chciał zaznaczyć, że Błękitny Generał umiał swe zdolności wojskowe i męstwo złączyć „z publicznym wyznaniem wiary i pobożności”.
Warszawa, wyróżniając tego dnia Józefa Hallera: „(…) uwydatnia problem Cudu Bożego nad Wisłą i współdziałania ludzkiego. (…) Nagradza ona męstwo żołnierza, lecz wieńczy zarazem jego wiarę w nadprzyrodzoną moc i pomoc Bożą. Oślepionym pychą i wierzącym tylko w siebie wskazuje Warszawa przykład pokory, która na to zasłużyła, by Bóg jej cudem w pomoc przyszedł. (...) A dziś ten znak i symbol staje się nadto pieczęcią wielkiego, historycznego zdarzenia, które nie do samej Warszawy, nie do Polski nawet, ale do świata całego należy. Bo przez Bitwę pod Warszawą cały świat chrześcijański został ocalony".
Podczas tej samej uroczystości w Katedrze Warszawskiej, wzruszające przemówienie wygłosił Jakub Andrzej Święcicki, prezes Weteranów Rzeczypospolitej z 1863 r., przemawiał człowiek, który przeszedł przez udręki Sybiru, w wolnej już Polsce nie dał się wmontować w żadne walki frakcyjne. Jego słowa o Błękitnym Generale, brzmiały niezwykle autentycznie. Był to najpiękniejszy hołd złożony Józefowi Hallerowi przez naród polski, słowami sędziwego i zasłużonego starca.
„(…) umiłowanemu przez cały naród, bo jednemu z najzasłużeńszych jego synów” (…) Ty tylko, czcigodny Jenerale, obdarzony już najgłębszym zaufaniem i miłością Narodu, mogłeś w tej strasznej chwili stworzyć piorunująco tę młodzieńczą armię ochotniczą, która bohaterstwem swoim unicestwiła zamiary wrogów i uratowała Ojczyznę (…) Czcimy Cię, kochany Jenerale, nie tylko za te wiekopomne czyny, których dla dobra Ojczyzny dokonałeś, ale za szlachetne rysy twego rycerskiego charakteru, wolnego od zabójczych dziś dla nas wszelkich partyjnych zacietrzewień, od wszelkich instynktów kacykowskich, od wszelkich pożądań egoistycznych, od wstrętnych urągań najświętszym ludzkości ideałom. Czcimy i kochamy Cię za to, że będąc niezłomnym wobec zaborców, jesteś pokornym dzieckiem wobec Boga, którego się Polska nie wyparła i nigdy nie wyprze wbrew nihilistycznej propagandzie.”
Eryk Haller, Syn Józefa Hallera, uznał za stosowne dać świadectwo o czterech podróżach Ojca do Stanów Zjednoczonych. Każda z nich była związana z potrzebami inwalidów i weteranów Błękitnej Armii. W 1934 r. dla swoich ukochanych żołnierzy, Generał Haller zebrał na pomoc 70 tysięcy dolarów w gotówce i 30 tysięcy w dobrach rzeczowych.
Celem kolejnych podróży było podniesienie na duchu Polaków zamieszkałych w Stanach Zjednoczonych, złożenie świadectwa, że dotychczasowe poświęcenie i ofiara krwi nie zostały zmarnowane przez rodaków w Polsce, do tego ważne przesłanie, że Polacy nie akceptują władzy komunistycznej rządzącej w kraju, nadal walczą i walczyć będą o wolną ojczyznę oraz zaproszenie do udziału w tym dziele również emigracji polskiej. Błękitny Generał nawoływał do zgody, do połączenia sił wszystkich Polaków, do solidarnej walki o wolność i niepodległość Polski.
Szczególnym świadectwem postawy Józefa Hallera są wydarzenia związane z jego chęcią przyjazdu na Jasną Górę do Częstochowy, by wziąć udział w Ogólnopolskich Ślubach Jasnogórskich w 1957 r. Sytuację wyjaśniła jego siostra Anna Haller, którą zobowiązano do złożenia tego oświadczenia:
„Reżim Warszawski postanowił wykorzystać szlachetną intencję Błękitnego Generała dla swych celów propagandowych. Generał oznajmił, że nie jedzie jako gość rządu i nie życzy sobie żadnych oficjalnych przyjęć, tylko jedzie jako katolik pomodlić się na Jasnej Górze i jako człowiek prywatny odwiedzić rodzinę w kraju.”
Generał Haller podejmował starania o paszport, więc zaproponowano mu wizę na 5 maja, chociaż uroczystości na Jasnej Górze odbywały się wcześniej, czyli w dzień 3 maja. Gdy Błękitny Generał zorientował się, że władze komunistyczne próbują zorganizować dla niego powitanie w Warszawie, aby wyraził w ten sposób aprobatę dla systemu, słusznie odmówił, nie zgodził się na taką propozycję, nie mógł przyjechać na Jasną Górę jako wolny pielgrzym, przyjął to z pokorą, poświęcił się dla sprawy Wolnej Chrześcijańskiej Polski.
Józef Haller chciał uczcić Królową Polski, „złożyć służby swoje u stóp Królowej Polskiej Korony", dziękczynienie za rok 1920 przed Matką Bożą Częstochowską, za przetrwanie okupacji wojennych, wykazaną przez polski naród wiarę w Opatrzność Bożą, ofiarność braterską, solidarność Polaków, a także za przewidującą mądrość autentycznych przywódców polskich. Czy mogło wtedy więcej powiedzieć polskie serce?
Błękitny Generał zostawił piękne świadectwo na temat Stefana Wyszyńskiego, wspomniał o łączności z Polakami podczas Ślubów Jasnogórskich:
„Chcę stanąć obok Prymasa Polski na Jasnej Górze, by obecnością swoją zapewnić go, że cała Polska widzi w Nim Opatrznościowego męża, ufa mu i kocha Go. Chcę łącznie z Narodem Polskim przed Matką naszą i Królową Nieba prosić o dalszą opiekę nad krajem naszym."
Gdy Józef Haller odszedł na wieczną służbę, Kardynał Stefan Wyszyński, Prymas Polski, dzisiaj Błogosławiony Kościoła, w telegramie kondolencyjnym napisał:
„Wyrazy najgłębszego współczucia po odejściu Józefa Hallera, Błękitnego Sługi Maryi i Zasłużonego Syna Narodu, przesyłam całej Rodzinie i Polonii Londyńskiej pełen ufności, że po udrękach trudnego, a tak pięknego życia Łaskawa i Litościwa Dziewica Maryja okaże obrońcy swemu błogosławiony owoc - Jezusa.”
Ksiądz Józef Jarzębowski, opisując pogrzeb Józefa Hallera, zwrócił uwagę na szlachetną bezinteresowność w życiu Błękitnego Generała, na jego otwartość dla każdej dobrej inicjatywy, jeżeli ta sprawa była pomocna dla Polski.
„Śmierć jego i trumna skupiała, jak rzadko ludzi różnych przekonań i poglądów. Była chwilą prawdziwego narodowego zjednoczenia. Skupiła przedstawicieli armii z generałem Władysławem Andersem i polską generalicją, skupiła cały zestaw niepodległościowych stronnictw politycznych. Przy trumnie jego stanęło duchowieństwo pod wodzą księdza arcybiskupa Józefa Gawliny, polscy weterani i inwalidzi, ale najliczniej stanęli u trumny Hallera w ten dzień studenci. To właśnie ci młodzi ludzie wykorzystując chwilę milczenia w liturgii, gruchnęli spontanicznie pełnym głosem na cały kościół: „Jeszcze Polska nie zginęła”. To była niepowtarzalna chwila, w której nasz hymn narodowy przekształcił się w prawdziwą pieśń wiary, nadziei i miłości. Tu nie przemawiały słowa, ale serca.”
W Radziszowie jest kopia obrazu Matki Bożej Hallerowskiej z Mińska Mazowieckiego, związana z historią Cudu nad Wisłą w 1920 roku. Rodzina Hallerów należała do tutejszej parafii, gdy mieszkali w sąsiednich, rodzinnych Jurczycach. W miejscowym kościele św. Katarzyny i św. Wawrzyńca stoi chrzcielnica, przy której był ochrzczony Józef Haller, na pobliskim cmentarzu znajduje się grób rodzinny Hallerów.
Karol Wojtyła, papież Jan Paweł II, dzisiaj Święty Kościoła, w czasie pielgrzymki do Polski, dnia 19 sierpnia 2002 r., udając się papamobilem z Krakowa przez Skawinę do Kalwarii Zebrzydowskiej, zatrzymał się przy starym kościółku w Radziszowie, gdzie został powitany przez wiernych stojących z transparentem, na którym była napisana prośba: „Pobłogosław, Ojcze Święty, Matkę Bożą Hallerowską”. Jan Paweł II, gdy czynił nad obrazem znak krzyża, powiedział:
„Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Pozdrawiam parafię Radziszów i błogosławię obraz Matki Bożej Hallerowskiej, związanej z nazwiskiem generała Hallera. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Szczęść Boże!”
źródła, książki, zapraszamy do przeczytania: