Niniejszy tekst to wspomnienia Stanisława Krzyżowskiego z I Powstania Śląskiego. Opublikowany został na łamach tygodnika „Gazeta Śląska” 12 sierpnia 1925 roku w szóstą rocznicę jego wybuchu.
Treść artykułu:
W nocy z dnia 16. na 17. sierpnia 1919 r. rozpoczął się pierwszy ruch zbrojny na Śląsku Górnym. Upływa lat sześć od chwili, która zaważyć miała na szali przyszłych losów ziemi śląskiej. Lud śląski owiany głębokim patriotyzmem i miłością ziemi polskiej, w najkrytyczniejszym momencie zdecydował się do zniweczenia siły dręczycieli już nie słowem lub prawem, lecz gwałtem. Wybiła godzina na zegarze dziejów i taki los przypadł nam, że pierwsza krew ludu polskiego na Śląsku polać się musiała. Wiekowa niewola nagromadziła zbyt wiele długów, które krwią spłacić musieliśmy chcąc cieszyć się wolnością i swobodą.
Historia śląska wykazała ciągłą walkę ludności polskiej o jej prawa narodowe, walki krwawe nawet o byt gospodarczy, na karcie dziejów nie wypisaliśmy jak również i nasi przodkowie, największego czynu na jaki w ogóle jakiś naród zdobyć się może, czynu zbrojnego o niepodległość. Walczyliśmy w armiach obcych za wolność innych, dawaliśmy swych synów w częstych wypadkach dla poparcia powstań w innych dziejach Polski, nie zdobyliśmy się jednak nigdy na zbrojne powstanie o własnych siłach na ziemi przez nas zamieszkałej.
Rok 1919 podsunął nam białą kartę historii, na której wyryć mieliśmy mieczem dokument wiecznej prawdy o polskości ziemi śląskiej. Zbieg okoliczności postawił lud polski tutaj zamieszkały, przed ostateczną próbą. Albo zdobędziemy się do walki orężnej, uratujemy siebie przez złączenie się z powstałą Polską, albo siły nasze są zgrzybiałe, wątłe i zdolne jedynie do noszenia hańbiącego piętna niewoli. Przed historią narodu polskiego mieliśmy ogromną odpowiedzialność. Opieszałość, niedbalstwo, może co gorsze - tchórzostwo, okryło by nas wieczną hańbą wszak wyrzeklibyśmy się na wszystkie czasy prawa do wolności, nie chcąc złożyć ofiary krwi i mienia na ołtarz Ojczyzny. Nie bardzo często powtarza się historia, nie każde nawet stulecie wielkie wojny przesuwają granice w Europie. O ile ich jednak wojna światowa nadwyrężyła, skruszyła siła zaborców, stoczyła korony z głów despotów, pozostała nam tylko wolna droga na zachód, żeby po trupach Niemców dotrzeć do nurtów Odry i tam postawić słupy graniczne Rzeczpospolitej Polski.
Nie było czasu do tracenia, każdy dzień wzmacniał pozycję przeciwnika, nasze schorzałe ciało zmagane batem niewoli nie przychodziło do zdrowia, zagrażał mu nawet paraliż zwątpienia lub obojętności. Zdobyliśmy się na utworzenie organizacji wojskowej, liczebnie bardzo silnej, lecz pod względem uzbrojenia słabej. Nie było najpospolitszej broni jaką jest karabin, nie mówiąc już o nowoczesnem uzbrojeniu postawionem podczas wojny światowej na niebywałe wyżyny. Nie było środków komunikacyjnych, sanitarnych, umundurowania, aprowizacji, co wymaga się do prowadzenia wojny. Może, że właśnie te powody przyczyniły się do odwlekania wybuchy powstania, gdyż sierpień 1919 r. był już za bardzo daleko wysuniętym miesiącem dla wyznaczenia terminu wybuchu. Nie dziwimy się, bo w żywej pamięci pozostały nam liczne konferencje i odprawy, które zawsze utkwiły przy wyznaczeniu terminu ze względu na słabe uzbrojenie i brak fachowych dowódców. Suche porównanie sił naszych i niemieckich, wydało bezwątpienia rezultat dla nas ujemny, pozostawiając nam albo bezczynną rozpacz, albo ostatni grożny poryw bez zwycięstwa. - Były jednak gorące serca kruszące gotowością do walki za każdą siłę przeciwnika, była wiara w zwycięstwo, jakaś dziwna siła zmaroczyła dla dobra Polski umysły zorganizowanych powstańców. To nasze przeznaczenie, torujące sobie drogę każdym środkiem. -
Kiedy radzimy nad naszą niedolą, liczymy nasze szeregi, staramy się utrzymać na powierzchni i wlać otuchę do społeczeństwa, padają cios za ciosem na nasze braki. Drakońskie prawa wyjątkowo krępują wolność osobistą ludu, tam i ówdzie aresztuje się nie bardzo już licznych organizatorów, - wydaje się, że wszystko stracone, że nie ma już ratunku. Czego zdoła jednak dokazać odwaga, zapał i męstwo?
Stojąc w ścisłym kontakcie z organizowaną masą powstańców, wyczuliśmy wzrastający zapał do walki i pewne niecierpliwienie. Dajecie nam za długo czekać, odpowiadają nam na zapytanie o stanie moralnym organizacji. To też gdy otrzymaliśmy rozkaz do powstania, nie zawachaliśmy się ani minuty, żeby go zrealizować. W okamgnieniu cały sztab orydnansów ruszył do miejscowości, żeby według poprzednio opracowanego planu, przygotować niespodziwany napad. -- Sprzyjała nam okoliczność, że siły nasze były już rozlokowane w terenie, nie potrzebowały znaczniejszych przesunięć przy równoczesnym uderzeniu na całym terenie, niespodzianka zadałaby bez wątpienia klęskę Niemcom. Nie mogłem stwierdzić, czy rozkaz został jednolicie i równocześnie wydany, w każdym razie fakt, że nie dotarł na czas do wszystkich powiatów z powodu aresztowania kurierów.
Rozkaz otrzymał powiat pszczyński jako pierwszy dnia 16 sierpnia 1919 r. w godzinach południowych. Nie pozostało więc innej drogi jak szybka decyzja --- rozpoczynać. Nie było możliwości upewnienia się, czy inne powiaty są w posiadaniu rozkazu, wszak czas był za krótki, tak samo miejsca postoju dow. powiatowych zmieniały się z względów konspiracyjnych, ponadto plan operacyjny przewidywał w pierwszej fazie samodzielne działanie każdego powiatu, w drugiej fazie dopiero utworzenie frontu po opanowaniu terenu, wspólymi siłami. Był więc i czas do nawiązania kontaktu po rozpoczęciu akcji.
Uderzono o godz. 2 na siły niemieckie z powodzeniem w cześci północnej powiatu pszczyńskiego, zdobywając min.: 4 armaty, w części południowej było małe niepowodzenie, które atoli nie wpłynęłoby ujemnie na całość akcji, o ileby inne powiaty rozpoczęły równocześnie. Natomiast wolne siły niemieckie z innych powiatów w tej chwili nacierały na zdobyte pozycje, których w otwartej walce trudno było utrzymać. Ten fakt wpłynął na niepowodzenie pierwszego powstania. Nie pomagały już krwawsze zmagania się w innych powiatach, siły nasze były podzielone i nie zdatne do odparcia niepodzielonych sił przeciwnika.
Trzeba umieć zwyciężyć, trzeba umieć i ponieść klęskę. Niemcy odebrali nam teren oparcia do walki --- zwyciężyli, nie odebrali nam jednak ducha i gotowości do ponownej walki --- przegrali. Kiedy nasze siły organizowały się ponownie na własnej ziemi, stanowiła dla Niemców niebezpieczeństwo niewidzialne, Niemcy czuli się na ziemi wrogo. Umieliśmy przegrać z zachowaniem niezłamanej siły moralnej, zdobyliśmy ogromne doświadczenie oddając nam w przyszłych powstaniach wielką przysługę. Niemcy przegrali przed światem moralnie, nie umieli wkorzystać zwycięstwa dorażnego.
Pierwsze powstanie było kamieniem węgielnym, realną podstawą, na której opieraliśmy w dalszym ciągu domagania się samodzielności. Nikt zaprzeczyć nie mógł, że na Śląsku mieszka ludność polska. Najlepszym dowodem polskości było powstanie, wymagające ofiar nie pieniężnych, lecz ofiar życia, a jeżeli naród niesie życie w ofierze, ma prawo do wolności.
Dzisiaj po sześciu latach możemy krytycznie patrzeć na ten lub ów krok stawiany wówczas, nie zasługuje jednak lud polski na Śląsku na zarzut, że niedopilnował sprawy, że przypadkiem odzyskał wolność bez ofiar, że tylko inni przyczynili się do jego wyswobodzenia. Zarzutu takiego prawdziwy Polak nigdy nie zrobił.
Obchodząc rocznicę pierwszego powstania, uprzytomnijmy sobie pierwszą przysięgę złożoną wówczas Polsce, która nas obowiązuje na wszystkie dni życia --- Podziękujmy Bogu, że pozostawił nas przy życiu i pozwolił cieszyć się wolnością --- wznieśmy modły za poległych i założmy ślubowanie, że sił naszych nie pozwolimy marnić przez jednostki, wykorzystujące ideę dla celów osobistych, dla zarobku.
Oczy zwróćmy na zachód, w prawicy podnieść my miecz gotowy do cięcia w chwili odpowiedniej, gdyż zegar wybije godzinę wymiaru sprawiedliwości, gdy Odra zapieni się chciwo krwi wroga. Stańmy w szeregi z tą starą wiarą, która przyłożyła rękę do pierwszego czynu, wystrzegajcie się nowoczesnych proroków, podszywających się pod płaszcz wiernych synów Ojczyzny, żeby nas poróżnić z polecenia wroga.
Mur żywych piersi na Śląsku gotowych do zasłonięcia Rzeczpospolitej przed ciosem wroga od zachodu, stanowi dziś również nierozerwalną całość wału obronnego całego narodu, który przesuwał będzie się w miarę potrzeb na wschód, gdzie gotowiśmy bronić z niezastępioną energią naruszonych interesów państwa.