Patrząc przez pryzmat historii Polski, można śmiało powiedzieć że żyjemy w spokojnych czasach, o czym niestety bardzo często zapominamy. Wystarczy przypomnieć sobie jak w 1918 roku we Lwowie nasi młodzi rodacy wykazali się ogromną odwagą, stając do walki z wrogiem o ojczyznę.
Władze ukraińskie, obserwując upadek państwa austrowęgierskiego i tworzący się nowy układ geopolityczny w Europie po zakończonej I wojnie światowej, podjęły starania mające na celu uzyskanie niepodległości. Jednym z elementów ich niepodległościowych dążeń miało być zajęcie Lwowa. W tym czasie miasto w ogromnej większości zamieszkiwali Polacy, którzy pragnęli być częścią odradzającego się Państwa Polskiego. Niestety we Lwowie pozostali jedynie nieliczni wojskowi, wśród których znajdował się m. in. por. Ludwik de Laveaux i kpt. Czesław Mączyński. Ukraiński Komitet Wojskowy posiadając wiedzę o niewielkiej liczbie obrońców miasta w dniu 1 listopada 1918 roku rozpoczął atak zajmując najważniejsze obiekty.
Całkowicie przypadkiem w dniu 31 października odbywał się we Lwowie ogólnoakademicki zjazd młodzieży polskiej. Następnego dnia podjęto uchwałę o przyłączeniu się uczestników zjazdu do walki oraz wystosowano wezwanie do innych mieszkańców miasta, aby również wzięli udział w obronie Lwowa. W szeregi polskich obrońców weszły dzieci i młodzież z różnych warstw społecznych: chłopskich, robotniczych czy rzemieślniczych, a także grupa dziewcząt.
Łącznie w walkach z Ukraińcami uczestniczyło 1421 młodych osób, z czego najmłodszy z nich miał zaledwie 9 lat. To właśnie tych śmiałków określa się mianem Orląt Lwowskich, którzy swoją ojczyznę cenili bardziej niż własne życie.
Początki obrony miasta były dla strony polskiej bardzo trudne była to wręcz walka partyzancka, z powodu niewielkiej ilości posiadanej broni koniecznym było zdobywanie jej na wrogach. Dowódcą obrony został kpt. Czesław Mączyński, któremu udało się ustabilizować sytuację i podzielić miasto na pięć stref obrony. Działania zbrojne doprowadziły do podzielenia Lwowa na część wschodnią będącą w rękach ukraińskich i część zachodnią kontrolowana przez Polaków. W dniu 17 listopada siły ukraińskie zdecydowały się na mocne uderzenie na Szkołę Kadetów w celu przełamania linii obrony. Jednak wezwane w ostatniej chwili posiłki z innych części miasta powstrzymały atak. W skutek licznie poniesionych strat obie strony konfliktu zdecydowały się na rozejm, który trwał do 21 listopada.
Informacje o desperackiej obronie Lwowa dotarły na tereny odradzającego się Państwa Polskiego i domagano się odsieczy, jednak Ukraińcy zdobywając Przemyśl zablokowali linię kolejową łączącą Kraków ze Lwowem. Próbę pomocy podjął ppłk. Michał Karaszewicz-Tokarzewski, który najpierw przy pomocy pociągu pancernego zdobył Przemyśl, a później wraz z odziałem około 1300 żołnierzy i 8 działami po dwóch dobach podróży w dniu 20 listopada dotarł do obleganego miasta. Po dotarciu na miejsce ppłk. Karasiewicz-Tokarzewski objął dowództwo nad polskimi oddziałami i zarządził atak następnego dnia. Wskutek polskiego szturmu dowództwo ukraińskie zarządziło w nocy z 21 na 22 ewakuację z miasta. Rankiem 22 listopada na Ratuszu została zawieszona biało-czerwona flaga Polski, a dzięki odwadze i determinacji głównie młodych ludzi miasto zostało obronione.
Towarzystwo Badania Historii Obrony Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich w wyniku prowadzonych badań ustaliło, iż w polskich oddziałach i służbach pomocniczych służyło około 6 tysięcy osób, w tym prawie połowa nie miała ukończonego 25 roku życia. W walkach i wskutek odniesionych ran poległo 439 młodych bohaterów. Warto więc nieco przybliżyć sylwetki chociaż dwójki z nich, aby pamięć o ich czynach przetrwała.
Antoś Petrykiewicz urodził się w 1905 roku, mieszkał we Lwowie. Uczęszczał do drugiej klasy V gimnazjum we Lwowie. Walczy o swoje miasto od samego początku w oddziale „Góry Stracenia”, którego dowódcą był Roman Abraham. Antoś został ciężko ranny 23 grudnia 1918 roku w walkach o Persenkówkę, niestety wskutek odniesionych obrażeń zmarł w szpitalu polowym w gmachu Politechniki Lwowskiej 14 stycznia 1919 roku. Jego dowódca Abraham napisał o nim tak:
„Za osobistą odwagę odznaczony został Krzyżem Virtuti Militari V klasy. Był to najmłodszy z całej armii kawaler tego najwyższego odznaczenia wojennego”.
Jurek Bitschan urodził się w Piaskach koło Sosnowca 29 listopada 1904 roku. Uczęszczał do IV klasy gimnazjum im. Henryka Jordana we Lwowie, należał do harcerzy z IX Drużyny Lwowskiej. Sprzeciwił się swojemu ojczymowi i 20 listopada ruszył do walki o Lwów. Trafił pod opiekę chorążego Aleksandra Śliwińskiego. Niestety już 21 listopada został postrzelony w obie nogi i został zabrany z pola walki. Jednak następnego dnia jego ciało wraz ze zwłokami chorążego Śliwińskiego odnalazł ojczym Jurka. Wiktor Buczyński (inny uczestnik walk) tak wspomina pogrzeb 14-latka, który odbył się 26 listopada 1918 roku:
„Byłem z tatą na pogrzebie Jurka Bitschana. Biedne „Orlątko”. Leżał w trumnie w mundurze piątoklasisty, o dwa lata chodził wyżej ode mnie. Taki leżał dziś blady… Tyle krwi oddał dla Lwowa”.
Heroicznie walczący obrońcy spoczęli na wydzielonym z Cmentarza Łyczakowskiego we Lwowie terenie, który nazwano Cmentarzem Obrońców Lwowa, powszechnie dziś nazywanym Cmentarzem Orląt Lwowskich. Ponadto w dowód uznania Miasto Lwów jako jedyne w Polsce zostało, w dniu 11 listopada 1920 roku, odznaczone przez Marszałka Józefa Piłsudskiego orderem Virtuti Militari.
Niech najlepszym obrazem heroiczności i dojrzałości tych młodych Polaków będą dla nas słowa 14-letniego Jurka Bitschana, które pozostawił w swoim liście uciekając z domu:
„Kochany Tatusiu! Idę dzisiaj zameldować się do wojska. Chcę okazać, że znajdę tyle sił, by służyć i wytrzymać. Obowiązkiem moim jest iść, gdy mam dość sił, bo brakuje ciągle ludzi dla wyswobodzenia Lwowa. Jerzy”.